Krótkie wakacje w Pradze
Te Wakacje były dość intensywne. Chodziłam na półkolonie, byłam w Pradze, pojechałam na kolonie do Jastrzębiej Góry, byłam u dziadków w Jastrzębiu-Zdroju i u kuzynów w Wodzisławiu Śląskim. Ale teraz opowiem Wam wycieczce do Pragi.
15 lipiec – dzień 1
Gdy dojechaliśmy do Pragi i w końcu znaleźliśmy nasze mieszkanie, ruszyliśmy na miasto. Pierwszym przystankiem był obiad w indyjskiej restauracji , gdzie jadłam chlebki w różnych smakach. Potem jechaliśmy metrem. Mówię Wam, te schody ruchome są straszne! Potem płynęłam statkiem po Wełtawie gdzie zobaczyłam bobra oraz malutkie kaczuszki. Gdy płynęliśmy po rzece, mieliśmy założone słuchawki, a w nich Pani opowiadała po Polsku o wszystkich zabytkach obok, których płynęliśmy. Opowiadała też o Wełtawie. Potem oczywiście przeszliśmy przez Most Karola, gdzie widziałam człowieka orkiestrę.
16 lipiec – dzień 2
W tym dniu:
- zwiedziliśmy Królewski ogród czyli Kralovska zahrada;
- byliśmy w Zamku na Hradczanach, gdzie było masakrycznie dużo ludzi i musiałam się pilnować by nie się nie zgubić;
- zobaczyliśmy też Katedrę Św. Wita, robi naprawdę ogromne wrażenie;
- przeszliśmy przez Most Legii i trafiliśmy na bardzo stary Żydowski Cmentarz, niestety był zamknięty i mogliśmy popatrzeć tylko przez takie małe okienko.
17 lipiec – dzień 3
Trzeciego dnia, znowu jechaliśmy metrem, a potem musieliśmy przesiąść się do autobusu aby dotrzeć do ZOO. W ZOO oczywiście nagrałam kilka filmików na YT. Najbardziej w tym ZOO podobała mi się pantera mglista, tygrysy, lemury Katta, lwy i uchatki. W tym ZOO można zobaczyć duże stado słoni, a nawet niedźwiedzie polarne i goryle. Trochę dużo się tu nachodziłam.
18 lipiec – dzień 4
Tego dnia musieliśmy już wracać do Wrocławia, bo w następnym dniu jechałam na kolonie. Podróż była męcząca z kilkoma przesiadkami, ale dzięki nim mogłam jeszcze na do widzenia zjeść sobie smażony syr z hranolkami i tatarską omacką Cała wycieczka bardzo mi się podobała. Tata mówi że zdecydowanie musimy tu wrócić. Mama tym pomysłem nie jest zbyt zachwycona bo woli , jak to mówi spokój natury niż hałas miasta. No ale mama też mówi, że bardzo się cieszy, że zobaczyła wielkiego goryla z bardzo bliska i niedźwiedzia polarnego oraz że płynęliśmy łódką kameralną uliczką przypominającą Wenecję.